Rozmyślania na 4 stycznia

  • przez

Miłościwy Bóg często posyła pocieszenie swoim wybrańcom przez świętych z tamtego świata. Przed św. Anastazją, zginęła za Chrystusa św. Teodota. Z kolei św. Anastazję wtrącono do ciasnego i pogrążonego w ciemności więzienia, aby według wyroku ciemiężycieli umarła śmiercią głodową. W czasie jej trzydziestodniowego aresztu, każdego dnia zjawiała się św. Teodota i podtrzymywała ją w cierpieniu. Anastazja bardzo dużo pytała Teodotę i słuchała jej odpowiedzi. Pewnej nocy zapytała, jak to możliwe, że przychodzi do niej po swojej śmierci. Teodota odpowiedziała, że duszom męczenników dana jest od Boga specjalna łaska, by po upuszczeniu ziemskiego świata mogli nawiedzać kogo zechcą dając rady i pocieszenie. Gdy minęło trzydzieści dni, prześladowca wyciągnął Anastazję z więzienia zdziwiony widząc ją nadal żywą. Skazał ją i kilkoro innych na śmierć poprzez utopienie w morzu. Żołnierze wrzucili chrześcijan do jednej małej łódki, a sami wsiedli do drugiej. Gdy wypłynęli na głębinę, przedziurawili małą łódkę by wodą zatopiła skazańców. Wtedy zdarzył się cud. Nad wodą pojawiła się św. Teodota i wyciągnęła łódkę na brzeg. I tak uratowali się wszyscy wraz z Anastazją. Widząc ten Boży cud, stu dwudziestu pogan od razu uwierzyło w Chrystusa i przyjęło chrzest.