Jakiej to chwały na niebie dostąpił św. Symeon Teofor, który trzymał na swoich rękach Zbawiciela świata, jasno ukazuje zdarzenie opowiedziane w żywocie św. Piotra Atoskiego (12 czerwca).
Będąc jednym z dowódców, Piotr został w pewnej bitwie wzięty do niewoli, zakuty w kajdany i zamknięty w więzieniu w niejakim mieście Samara na brzegu rzeki Eufrat. Siedząc długo w więzieniu, Piotr modlił się ze łzami do św. Mikołaja by ten wstawił się przed Bogiem za niego, obiecując przy tym, że po wyjściu z więzienia całkowicie odda się służbie Bogu. Objawił się mu św. Mikołaj we śnie i powiedział, że modlił się do Boga za niego, i że Bóg odkłada jego uwolnienie, poważ już wcześniej Piotr dał podobną przysięgę i jej nie wypełnił. Św. Mikołaj poradził mu również, by modlił się do św. Symeona Teofora, „który jest mocniejszy przed Bogiem i stoi blisko tronu Bożego razem z Przenajświętszą Bogurodzicą i św. Janem poprzednikiem Pańskim”. Piotr wysłuchał rady świętego Mikołaja i zaczął modlić się do św. Symeona. Wtedy ponownie objawił się mu św. Mikołaj wraz ze św. Symeonem, lecz nie we śnie, a na jawie. Piotr zobaczył Symeona, pięknego, o świetlistej twarzy, odzianego w szaty starotestamentowego kapłana, ze złotym żezłem (pastorałem) w ręku. Św. Symeon zapytał Piotra: „Czy chcesz wypełnić obietnicą i stać się nowicjuszem?” Na co Piotr odpowiedział: „Tak panie, z Bożą pomocą.” Wtedy to Symeon dotknął swym żezłem kajdany Piotra, a one roztopiły się jak wosk. Drzwi otworzyły się i święci wyprowadzili Piotra z więzienia.