Cnota jest jak pragnienie. Kiedy człowiek zacznie z niej czerpać, staje się coraz bardziej spragniony i coraz usilniej stara się nią zaspokoić pragnienie. Ten który zacznie pracować nad cnotą miłosierdzia, nie będzie znał umiaru i nie zaakceptuje ograniczeń.
Św. Filaret, kiedy żył w biedzie nie był mniej miłosierny, niż gdy został bogaty. Kiedy jego wnuczka została carycą, stał się on bogatym człowiekiem, ale to nie uczyniło go mniej miłosiernym. Pewnego dnia święty powiedział swojej żonie i dzieciom, że razem przygotują uroczysty posiłek, najlepszy jaki potrafią, i że „pomodlą się do Króla i Pana naszego, by przyszedł na ucztę wraz ze wszystkimi sługami swymi”. Wszyscy myśleli, że starzec chce zaprosić na wieczerzę cara, swego zięcia, i dlatego włożyli wiele trudu w przygotowanie uczty. Jednakże Filaret przeszedł ulicami miasta i sprowadził do swego domu wszystkich biednych, żebraków, ślepych, trędowatych, chromych i chorych. Zaprosiwszy ich do stołu, nakazał żonie i dzieciom, by im usługiwali. Po zakończonej uczcie święty dał do ręki każdemu z gości złotą monetę i pożegnał ich. Wtedy wszyscy zrozumieli, że “car” to sam Jezus Chrystus, a jego słudzy to żebracy i niewolnicy. Filaret mówił także, że dając jałmużnę, nie należy zastanawiać się nad tym, ile chcemy dać, lecz pozwolić ręce “samej” wyciągnąć z kieszeni sumę. W ten sposób wysokość jałmużny będzie wydzielona biednemu według Opatrzności Bożej.