Kto w pełni zawierzy Bogu, tego Bóg kieruje do zbawienia i na korzyść wielu innych. Św. Mikołaj, ufny woli Bożej, uciekł ze swego miasta Patary od ludzkiej chwały i przybył do Miry Licyjskiej, gdzie ani on nikogo, ani nikt jego, nie znał. Bez jakichkolwiek środków – choć był bogaty, uciekł z domu zostawiając wszystko – bez znajomości i bez planów chodził nierozpoznany po mieście, oczekując, iż Bóg pokieruje jego krokami.
W tym czasie umarł Jan, arcybiskup tego miasta i zebrany sobór, który wybrać miał jego następcę w żaden sposób nie mógł zdecydować się na któregokolwiek z kandydatów. W końcu, członkowie soboru zdecydowali by pościć i modlić się, aby Bóg wskazał na tego, który jest najgodniejszy. I Bóg wysłuchał modlitw Swoich sług i pokazał im godnego na to stanowisko. Gdy przewodniczący biskup stał na modlitwie, ukazał mu się pewien człowiek w światłości i powiedział, aby poszedł rano pod cerkiew i spotkał tego, który pierwszy przyjdzie na poranne nabożeństwo, „tego wybierzcie na arcybiskupa, na imię ma Mikołaj.” Widząc to i słysząc, biskup opowiedział wszystko swoim towarzyszom, a następnego dnia, wcześnie rano, poszedł pod cerkiew i czekał. Zaraz też przyszedł św. Mikołaj, który miał w zwyczaju wcześnie wstawać na modlitwę. Widząc go, biskup zapytał: „Jak się nazywasz, bracie?” Mikołaj milczał. Biskup ponownie zapytał i wtedy odpowiedział: „Mikołaj, sługa waszej świątobliwości, władyko.” Wtedy biskup wziął go za rękę, zaprowadził do soboru i rzekł: „Przyjmijcie, bracia, swego pasterza, którego naznaczył Duch Święty, i którego wybrali nie ludzie, lecz Boża Opatrzność.